piątek, 20 czerwca 2014

|01|Looking for life.




*

I don't wanna lose you now
I'm lookin' right at the other half of me
The vacancy that set in my heart
Is a space that now you hold
Show me how to fight for now
And I'll tell you, baby, it was easy
Comin' back into you once I figured it out
You were right here all along

****
Czy kiedy kiedykolwiek miałeś złe wspomnienia? Albo rodziców, którzy nie okazywali Ci miłości? Jeśli tak to jesteś podobieństwem dziewczyny, która ma nieciekawą przeszłość...

   Jeszcze 3 minuty i Rosalie będzie mogła wyjść z pracy. Tępo wpatrywała się w zegar oczekując godziny 9 a.m. Marzyła o tym żeby położyć się w swoim cieplutkim łóżku i zatopić swoje myśli w książce, którą ostatnio zakupiła w księgarni. 
   Wreszcie wybiła oczekiwana godzina i dziewczyna podniosła się z fotela. Udała się w stronę szatni aby móc zdjąć ten biały fartuch. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego ona wybrała tą pracę? Wybrała ją, ponieważ chciała pomagać innym. Kiedy ona miała problemy nikt jej nie pomógł. Przysięgła sobie, że będzie lekarzem aby opiekować się ludźmi. 
     Ubrana w białą czapkę z pomponem, dżinsowo-skórzaną kurtkę i białe martensy ruszyła w stronę wyjścia wcześniej żegnając się z różnymi znajomymi z pracy. 
   Za drzwiami mogła odetchnąć wciągając świeże powietrze. Na zewnątrz było -11 stopni. Stanęła na chwilkę aby móc wyciągnąć z czarnej skórzanej torebki paczkę papierosów. Wyciągnęła jednego, zapaliła i odetchnęła czując jak dym wypełnia jej płuca. Wiedziała że to zabija, ale ją to nie obchodziło. Ważne, że poczuła się po raz kolejny spokojna, a ponowne wrażenie, które towarzyszyło jej już od paru tygodni, że ktoś ją obserwuje znikło na chwile. Dziewczyna z papierosem w dłoni ruszyła w stronę domu. 
   Rozglądała się na wszystkie strony. Zobaczyła jakaś parę, po której widać było, że się kochają i wiele rodzin, które urządzały bitwy na śnieżki lub budowały bałwany. Rose zazdrościła im tego. Ona nigdy nie miała chłopaka ani normalnej rodziny. Znaczy może chłopaka to jakiegoś kiedyś na jedną noc miała. Ale tylko na jedną noc. Nigdy nie na dłużej. 

Była godzina 11p.m.? A może 1a.m? Dziewczyna nie była pewna bo straciła rachubę czasu. Teraz siedziała przy barze i sączyła kolejnego drinka. Nie wiedziała jakiego bo ledwo kontaktowała. Nagle podszedł do niej jakiś chłopak.
-Może zatańczysz?-zapytał
-Jasne-i udali się na parkiet.
Tańczyli przez parę minut spokojnie, ale potem ich taniec był coraz bardziej wyzywający. Nieznajomy nie mogąc wytrzymać przemówił do Rose.
-Chodźmy do hotelu.-ona tylko pokiwała głową i łapiąc za rękę, jak się później dowiedziała chłopak miał na imię Mike...

   Green zaczęła kręcić głową aby pozbyć się swojej przeszłości z myśli. Chcąc, nie chcąc szybko ruszyła w stronę domu. Na swojej ulicy znalazła się po niecałych 12 minutach. Przy domu sąsiadów stał dziwnie znajomy dla niej samochód,  a w nim siedział człowiek. Dziwne. Wzruszyła ramionami i weszła przez bramkę, otworzyła drewniane drzwi i weszła do środka. Gdy tylko zamknęła drzwi, odstawiła torbę na ziemię i zdjęła buty spojrzała przed siebie i zalała ją fala wspomnień, a to wszystko przez...

Mirror...


*


   Rose siedziała w swoim pokoju przy biurku i odrabiała lekcje. Była dokończenia działania z matematyki kiedy ktoś zapukał do drzwi. 'Proszę' powiedziała i nieznajoma osoba weszła do pomieszczenia. Jak się później okazało był to nienawidzony przez Green ojciec. 
-Czego chcesz? -zapytała na początku nie miło. 
-Może tak milej do ojca?! - Jeśli myślisz ze powiem 'cześć tatusiu coś się stałoże wpadłeś?' Mylisz się
-Przepraszam.
-Dobrze, wracając do tego po co tu przyszedłem. Cóż znalazłem Ci nowego męża. 
-Co?!
-Przyjdzie w sobotę na obiad-po czym wyszedł.


   Rosalie zaczęła kręcić głową chcąc się pozbyć tych wspomnień, ale na jej nieszczęście pojawiło się znów. Tylko, że tym razem inne.

Dwudziestotrzylatka siedziała przy stole z ojcem oraz jej nowym partnerem Zayn'em. No cóż. Chłopak na zewnątrz wyglądał bardzo ładnie, ale w wewnątrz był chujem bo zgodził się wyjść za Rose. 
-Co mam zrobić, żebyś zostawił mnie?-Zapytała kiedy jej ojciec wyszedł na chwile do łazienki. Malik tylko zaśmiał się i spojrzał na dziewczynę. Dopiero zrozumiał, że ona mówiła poważnie i szczerze mówiąc był bardzo zaskoczony tym. Myślał, że ona chce za niego wyjść. Ale się mylił. 
-Cóż jest taka jedna rzecz...
-Jaka?-zapytała zaciekawiona, a zarazem strachliwa.
-Chce seksu..-na te słowa wszystkie mięśnie Green się spięły.
-Dobrze-odpowiedziała nie pewnie. 


   Szkoda, że wtedy nie wiedziała, że to będzie najgorsza decyzja..
Nie nawiedziła siebie za to. Zgodzenie się na to było złe. Bardzo złe. Nagle w jej głowę weszło jeszcze jedno wspomnienie.

-Nie chcę nie rozumiesz?!-krzyknęła dziewczyna na ojca. Wreszcie wygarnęła mu wszystko co leżało jej na sercu, a ten jej wyskakuje z wiadomością, że znalazł jej nowego narzeczonego. Po tym jak Zayn z niewiadomych przyczyn dla ojca, zmienił zdanie on uparcie szuka jej nowego partnera. 
-Nie obchodzi mnie to! Wyjdziesz za niego i czy to ci się podoba czy nie! Ślub za dwa miesiące!-I wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. 
W oczach Rosalie pojawiły się łzy smutku. Nie szczęścia. Cieszyła się, że wygarnęła tacie, ale było jej przykro, że tego nie zrozumiał. Musiała coś wymyślić aby nie wyjść za mąż. Ludzie ona miała zaledwie dwadzieściatrzy lata. Chciała się bawić, a nie żenić. Olśniło ją. Miała plan. Z myślą wbiegła do pokoju. Jedne było pewne.

Ucieknie..

I uciekła. Jest z siebie bardzo dumna, że jej się udało i ojciec jej do tej pory nie odnalazł. Cóż jak widzicie przez te cztery miesiące sobie poradziła.

*
                                                                                                Justin Timberlake-Mirror

Od Autorki: Witam was serdecznie kochani. Chciałam was poinformować, że rozdziały będą się pojawiać co 14-21 dni oraz cały czas możecie się zapisać do zakładki INFORMOWANI.







sobota, 17 maja 2014

|00|Prolog.



EDIT: Przepraszam! Przepraszam! Wiem, że opowiadanie miało być o Louis'ie, ale teraz tak pomyślałam, że Lou nie pasuje do Rose. Więc Zayn zostaje głównym bohaterem. Naprawdę przepraszam!


Pozory są zawsze z człowiekiem.

Właśnie...
Wszystko stwarza tylko pozory.

Może oni na zewnątrz wyglądają na silnych, ale wewnątrz płaczą.
No cóż, każdy ma swoje tajemnice.

Boją się nimi podzielić z innymi, bo myślą, że się odwrócą.
Tak po prostu powiedzą do widzenia.
A to boli wiecie?

Boisz się wykonać najmniejszy ruch, bo wiesz, że może to zostać wykorzystane przeciwko tobie.

Tak jest w naszym przypadku.
Chcę pomocy i wiem, że ją uzyskam tylko kiedy?
To teraz pozostało już tylko..
Czekać i..
Believe...

Od Autorki: Aktywacja bloga |16-23|czerwca|2014roku|